Jako, że jest już ostatni tydzień stycznia- czyli miesiąca zdrowego odżywiania, na sam koniec proponuje dość proste wyzwanie-
jeść zgodnie z naturą.
O co chodzi?
To proste. Po prostu będę starała się przez ten tydzień jeść tyle ile potrzebuję, kiedy jestem NA PRAWDĘ głodna, oraz nie używać konserwantów itp.
Jak to będzie wyglądało:
1) Jedzenie tylko wtedy kiedy się jest głodnym
Proste, a tak często zaniedbywane. Często odczuwa się taki udawany głód. Lekkie ssanie w żołądku. Dobrym pomysłem jest
napić się wtedy wody. Jeśli głód nie minie powinno się poczekać, aż będzie się serio głodnym.
Głód najlepszym kucharzem. :)
2) Nieprzetworzone jedzenie
Od jakiegoś czasu zwracam bardziej uwagę na etykietki produktów, jednak i tak nie da się dokładnie sprawdzić, czy nie zawiera czegoś niezdrowego. Najlepiej moim zdaniem jest po prostu ograniczyć ilość spożywanych produktów, które mogą być nafaszerowane jakimiś dodatkami. Oczywiście, nie chcę przesadzać i jak zjem raz na czas zupę z proszku to nie umrę.
Wszystko jej dla ludzi :)
3) Nie obżerać się
Zasada to robi się ostatnio modna: jeść na 80% pojemności żołądka. Po jakim czasie, kiedy w brzuchu już się wszystko "ułoży" nie czuje się w ogóle głodu.
Na dziś to tyle. Chciałabym pokazać Wam jeszcze kilka ciekawych wierszy, które znalazłam. Nie są może genialne, ale urzekły mnie. Podobają się wam??
Patrząc na pożółkłe, poszarpane
stronice,
Nie zastanawiamy się
Czyje dotykały ich umarłe palce
Czy owiewał je już trupi oddech
Czy
jest to przesiąknięte kimś epitafium
Nie wiemy czy oddał ktoś dla tych
stron duszę
Czy przeglądał je w tak częstych
chwilach zwątpienia.
A może spał z nimi pod poduszką
W błogiej nieświadomości
Zakończenia życia
Bezwładnego koła, co już raz trącone
Toczy się dla każdego
Szybciej, czy wolniej to bez znaczenia
Ważna jest tylko nasza obecność na
zmatowiałych stronicach.
Gdy kilkadziesiąt osób to zaokrąglenie
do milionów istnień w statystykach
Kiedy poszczególnym wybrańcom stawia
się pomniki
Nie znając ich cierpień i zdeptanego
życia
Gdy szkoły każą wykuć bez zrozumienia
daty i godziny
Godziny, które zapoczątkowały klęskę
totalną.
Kiedy tłumy bez nadziei oddawały za
nas- teraz, swoje życie
Ale pozostały po nich tylko dane i
liczby
Pojedyncze życie jest bez wartości
Jak ktoś powiedział: Jedna śmierć to
tragedia
Miliony- statystyka
Wóz, albo przewóz jedna czy dwie osoby
nie robią różnicy
Nie pozostanie po was nawet żałosna
nagrobna tabliczka
Może chociaż kolejne miejsce w ponurym
kurhanie
Odwiedzanym przez tysiące ludzi
rocznie
Robiących sobie zdjęcia z trupami.
Nie będą w podręcznikach opisana
niepełna rodzina X
Zgasła sierota o imieniu…
Puste miejsce przy wigilijnym stole
tego i tych państwa
Może zaokrąglą liczbę wylanych łez
Pozostawiając bez pamięci kilkunastu
tysięcy bohaterów
Ilu to wybrańców
Dostało w darze talent i umiejętności
A ile osób zgasło
Przez głupców i zazdrosnych.
Zapamiętani będą ci wypromowani przez
media
Zostawiając powoli zapominane tomiki
Zeszyty pełne wierszowanych Nadziei i
przekleństw
Genialnych w swej różnorodności
autorów
Tych gorszych i słabszych
Ale zawsze wart opublikowania
Tylko najpierw trzeba być synem
znanego piosenkarza
Być widzianym z tym czy tamtą
Kogoś zbluzgać przed kamerą
Tak się tworzy współczesna sława.