Każdemu (a szczególnie mnie) zdarzają się chwilę, kiedy wszystko chcemy rzucić w kąt i olać. Jestem chora na notoryczne lenistwo (niezdiagnozowane, bo nie chce mi się się iść do poradni XD), więc muszę wspomagać się motywacyjnymi hasełkami, które pomagają mi osiągnąć zamierzony cel. Obowiązują głównie w szkole (hahah) i jakiś pasjach, które staram się rozwijać. Niektóre może niekoniecznie systematycznie, ale jednak. Są to moje zdania i nie jestem specem od motywacji, więc przedstawiam Wam mój punkt widzenia.
Taka krótka lista z opisaniem.
1) Chcę dostać się do fajnego liceum: Standard kiedy mam się uczyć. Lubię się uczyć, ale sią granice- np. 3 sprawdziany, w tym jeden z chemii i uczenie się na nie, jeśli ma się obok pięć kartkówek to nie jest fajne. Jestem dość dobra i w podstawówce miałam 5.9 (w 6.klasie), ale wiem, że 50% jeśli nie więcej nauki jest bez sensu dla dalekiej przyszłości. Uczymy się rzeczy, by móc nauczyć się jeszcze trudniejszych rzeczy, opartych na tych rzeczach, w liceum. A potem części na studiach. Potem większość tego będzie nam potrzebna, kiedy: będziemy mieli dzieci (ale i tak większość zapomnimy), albo w "Jeden z dziesięciu". Wiadomo: np. biologię, jeśli chcę się iść na medycynę po prostu TRZEBA umieć i tyle. Ale warto się uczyć w miarę OK, a przynajmniej coś z tego rozumieć i mieć możliwe oceny na świadectwie.
A wtedy zdam egzamin i dostanę się do jakiegoś dobrego liceum, gdzie nauczą mnie czegoś, co przyda się na studiach. I wtedy można się załapać na:
2) Robię to ponieważ chcę mieć: "fajną pracę-dużo kasy-przyjemność z zawodu.
Po prostu tak jak poprzednio. Musiałabym mieć super fuksa, żeby robić coś co kocham (np. pisać) i z tego wyżyć, więc lepiej zrobić studia i mieć pracę, niż wszystko stawiać na jedną kartę. Poza tym, chyba za bardzo lubię biologię, żeby się jej pozbywać tak szybko ;)
3) Ja im jeszcze pokażę!
Jestem osobnikiem wrednym i często motywuje się tym, że pokażę, że umiem tym co we mnie nie wierzyli. Chcę, żeby oko im zbielało. Czysta przyjemność...
4) Ja nie potrafię?
Tak jak w tym kawale. Chyba każdy go zna, ale nie zaszkodzi przypomnieć. Jest niepoprawny politycznie, więc, jeśli ktoś jest wrażliwy to bardzo przepraszam.
"Diabeł chce żeby Polak, Francuz i Niemiec skoczyli w przepaść. Mówi do Francuza:
-Skocz.- Francuz mówi:
-No coś ty!? Nie skoczę.
-Ale to jest strasznie modne.
Francuz skacze. Potem diabeł idzie do Niemca i mówi mu:
-Skocz.
-Aha. Nie.
-To rozkaz- diabeł krzyczy. Niemiec skacze.
Potem mówi Polakowi:
-Skocz.
-Nie.
-Wiedziałem, że nie skoczysz.- Polak się wkurza:
-Co? Ja nie skoczę? No i skacze."
The end i sztandary w tle.
Więc im bardziej ktoś uważa, że się do czegoś nie nadaje, tym bardziej się wkurzam i robię mu na przekór. Oczywiście, jeśli to lubię. Np. ktoś mówi, że na pewno nie nauczę się norweskiego, to będę się bardziej uczyć, żebym na prawdę się nauczyła.
Ten punkt jest bardzo podobny do trzeciego, ale trudno.
5) Mam to gdzieś. Idę na rolki/spać.
Kiedy wszystko zawodzi to wszystko dzieję się jak w tym punkcie. Czyli: mam to w nosie i idę robić coś innego. Wole się wyspać, niż zakuwać do nocy. XD
Sońńńka.
Sońka.