czwartek, 27 lutego 2014

Minimalizm cz.1

        Na wielu blogach spotkałam się z dyskusjami o minimalizmie, więc chciałabym wtrącić swoje trzy grosze. Od ponad roku jestem zdeklarowaną minimalistką. Udało mi się wyrzucić chyba 3/4 swoich rzeczy i jestem MAKSYMALNIE zadowolona. Wreszcie nie muszę przekopywać się w kilkukilogramowych stosach papierów, by znaleźć podręcznik do matematyki. Na zmianę długo się przygotowywałam i przeczytałam chyba z milion minimalistycznych blogów w poszukiwaniu natchnienia. Dostałam "Sztukę prostoty" i "Przez minimalizm do szczęścia"  i zaczytywałam się w nich godzinami. W wakacje zaczęłam żmudne odgruzowywanie pokoju, które zajęło mi prawie rok. Rok??? Tak. Udało mi się ogólnie posortować rzeczy w ciągu tygodnia, ale co kilka dni robiłam kolejne porządki, przy których wywalałam kolejne niepotrzebne przedmioty. Efekty? Zamiast długiej na całą ścianę meblościanki mam tylko małą szafkę na podręczniki (Regał Expedit z Ikei- taka czwórka) i szafę na ubrania (też z Ikei). No i oczywiście niezmiennie, regał na książki :) W szafce mam tylko podręczniki, pudełko z rzeczami do DIY i kilka szkolnych teczek na karty pracy itp. To wszystko :) Generalne sprzątanie, które kiedyś zajmowało mi tydzień, mogę zrobić po szkole.
           Ubrania podzieliłam i posegregowałam. Dużo oddałam do Caritasu, trochę wywiozłam do domu na wieś, by mieć w czym biegać między polami (a w eleganckim golfie, nie będę raczej tego robić), aż zostało mi tylko kilkanaście docelowych, "wyjściowych" golfów, które kocham. Kocham golfy. Prawie wszystkie moje ubrania są gładkie  i w stonowanych barwach- czarne, granatowe, szare, które mogę łączyć z czym chcę. Nie mam problemu typu: co dziś włożyć???
          To taki wstęp do minimalizmu, którym chciałam Was zachęcić, do spróbowania pozbycia się niepotrzebnych rupieci. W najbliższym czasie postaram się dodać kilka bardziej praktycznych postów, które pomogą Wam, w uporządkowaniu domowego chaosu :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz